Zaufaj sobie od nowa! Co to oznacza? Zatrzymaj się na chwilę… dosłownie parę sekund. Nie przesuwaj od razu dalej. Pomyśl o tym pytaniu… kiedy ostatnio prawdziwie zaufałeś sobie?
Tak od środka. Bez żadnych wątpliwości, bez tego cichego lęku w tle, bez przeczucia, że coś niedługo runie albo że znowu zawiedziesz.
Ciężkie, prawda?
Jeśli masz doświadczenie epizodu psychotycznego, otrzymasz diagnozę schizofrenii lub po prostu od dłuższego czasu walczysz z własnym umysłem. To nie są sprawy, które da się odrzucić od ręki. To jak ponowna próba prowadzenia samochodu po tym, jak zaliczyłeś stłuczkę na zakręcie i nie pamiętasz dokładnie, jak do tego doszło. Niby wsiadasz, niby silnik działa, ale ręce się pocą.
Ale właśnie o tym dziś pogadamy. O zaufaniu!
Skąd to wszystko się w ogóle bierze? Czyli skąd ta nieufność? Zacznijmy od fundamentu. Skąd w ogóle bierze się ta nieufność wobec siebie?
Wyobraź sobie, że przez długi okres w Twojej głowie toczyła się wojna domowa. Ty przeciwko Tobie. Twój rozsądek kontra emocje. Twoje przekonania kontra głosy, które szepczą rzeczy niezbyt prawdziwe. Twój obraz siebie sprzed choroby kontra ten zniszczony po epizodzie.
W schizofrenii (ale nie tylko) dochodzi do solidnego rozchwiania tego, co psychologia nazywa tożsamością. Przestajesz czuć się sobą. Albo odczuwasz, że jesteś wieloma sobą naraz, a każda z nich mówi coś innego. Jedna panikuje. Druga udaje twardziela. Trzecia płacze po cichu. I teraz: której zaufać?
Brak zaufania do siebie wynika również z błędów, które kiedyś popełniłeś. Niekiedy pod wpływem choroby, niekiedy przez brak świadomości. Mówisz coś komuś i później nie pamiętasz. Robisz coś nieracjonalnego i potem patrzysz z boku, myśląc: czemu to zrobiłem?
Ty w stanie lęku…
W chorobie psychicznej często odczuwasz wrażenie, że to, co zrobiłeś, mówiłeś, myślałeś – to nie Ty. Lecz z drugiej strony… to przecież jednak byłeś Ty. I co teraz?
To byłeś Ty, ale w stanie lęku, zamieszania, zagubienia. To jakbyś obserwował siebie przez rozbitą szybę. Kształt ten sam, ale zniekształcony. I teraz nie chodzi o to, by zaprzeczać, że to miało miejsce. Chodzi o to, by przytulić tę wersję siebie. Nawet jeśli była zdezorientowana. Zwłaszcza wtedy. Bo jeśli tego nie zrobisz, zawsze będziesz się bał, że wróci. A ona nie chce powracać, jedynie pragnie być dostrzeżona.
W tym miejscu musimy rozprostować jedną bardzo ważną kwestię. Zawierzanie sobie NIE oznacza, że zawsze masz rację. Ani że jesteś nieomylny. Ani że jesteś silny, opanowany, błyskotliwy i skuteczny.
Zaufanie sobie oznacza, że wierzysz, iż sobie poradzisz, nawet jeśli popełnisz błąd. Że zrobisz, co w Twojej mocy. Że jesteś po swojej stronie, nawet gdy coś pójdzie nie tak. A to zupełnie inny rozdział.
Przykład z życia? Dziecko uczące się chodzić. Upada miliony razy. Ale wierzy, że warto próbować. Nie musi wiedzieć, czy wykona to poprawnie, po prostu idzie. Ty także kiedyś tak miałeś. Naprawdę!
W kontekście schizofrenii to zaufanie bywa niesamowicie trudne. Bo granica między myślą a rzeczywistością potrafi się zamazać… Ale to właśnie wtedy, paradoksalnie, uczysz się prawdziwego zaufania. Nie do wszystkiego, co pomyślisz, tylko do tego, że potrafisz filtrować, zatrzymać się, poszukać wsparcia.
Ciało zapamiętuje. Emocje również.
Teraz dygresja, lecz istotna. Bo często nie rozumiemy, że brak zaufania do siebie to nie wyłącznie coś w głowie. To także coś w ciele.
Twoje ciało zapamiętuje. Skurcz mięśni na myśl o dawnych wydarzeniach. Drżenie dłoni, kiedy próbujesz wyjść z domu. Ścisk w brzuchu, kiedy masz coś powiedzieć publicznie. To nie histeria. To biologiczna pamięć stresu.
I teraz: jeśli Twoje ciało Ci nie ufa… to jak masz zaufać sobie?
Pragniesz praktyki? Bardzo proszę. Zamiast rozległych deklaracji, rób małe rzeczy, które wzmacniają zaufanie do siebie. Oto kilka propozycji:
- Powiedz nie, nawet jeśli obawiasz się, że ktoś się obrazi.
- Zrób coś spontanicznego! Udaj się inną trasą do sklepu.
- Określ własne ramy czasowe: dziś nie pracuję po 18:00.
- Napisz do kogoś, z kim nie miałeś kontaktu od dłuższego czasu.
- Spisz trzy rzeczy, z których jesteś dumny. Każdego dnia. Choćby to miało być, że umyłem naczynia!
Każdy z tych gestów mówi Twojej psychice, że potrafisz!
Co mówi psychologia?
Z punktu widzenia psychologii, zaufanie sobie to kompetencja. Czyli coś, czego można się nauczyć. Można ją ćwiczyć. Tak jak asertywność, jak empatię, jak zarządzanie stresem.
W psychologii mówi się o budowaniu wartościowego życia, niezależnie od symptomów. A to wymaga zaufania, że zmierzasz we właściwym kierunku. Nawet jeśli jeszcze nie widzisz celu.
Terapia Ci wyłapać automatyczne myśli, które sabotują zaufanie. Wszystkie te myśli można przekształcić – ale wymaga to czasu, praktyki i… cierpliwości.
To nie jest tak, że odzyskasz zaufanie do siebie i koniec. Tyle… Gratulacje.
NIE! To proces, który należy podtrzymywać. To jak ogień. Płomień gaśnie, jeśli nie dokładasz drewna.
Możesz wdrożyć drobne rytuały:
- Rano zapytaj siebie, czego dziś potrzebuję?
- Wieczorem, za co mogę sobie podziękować?
- Raz w tygodniu napisz list do siebie z przyszłości. Co ci mówi? Czego ci życzy?
Czego NIE robić?
Okej, a teraz kilka pułapek. Bo będą. I dobrze, że będą – bo dzięki nim dostrzeżesz, że coś się dzieje.
- Nie staraj się przyspieszać. To nie zawody.
- Nie porównuj się z dawnym sobą. Tamten Ty nie wiedział tego, co Ty dziś.
- Nie czekaj na idealne warunki. Nigdy ich nie będzie.
- Nie myśl, że wszystko musi być poukładane, żeby zacząć ufać. Zaczynasz w chaosie.
Zaufaj sobie od nowa… będzie ciężko, ale sobie poradzisz!