Zacznij od małych i realistycznych działań!

Zacznij od małych i realistycznych działań!

Zacznij od małych i realistycznych działań w procesie zdrowienia! 

Wiesz co? Mam dla Ciebie pytanie. Czy też czasem masz wrażenie, że żeby ruszyć z miejsca, trzeba od razu zmienić całe życie? Wstać o 6:00, biegać, medytować, jeść tylko zielone i jeszcze mieć pozytywne nastawienie 24/7? Ale prawda jest zupełnie inna. I dużo mniej błyszcząca.

Bo zdrowienie, szczególnie po epizodzie psychotycznym, depresji czy kryzysie psychicznym, nie wygląda jak motywacyjny cytat z Instagrama. Ono jest… powolne. Momentami frustrujące. Czasem tak zwyczajne, że aż niepozorne. Ale właśnie to czyni je prawdziwym.

Otóż o to chodzi — nie chodzi o wielkie rewolucje. Chodzi o małe, realistyczne działania. Te, które wydają się tak banalne, że aż nie warto o nich mówić. Ale to one budują fundament pod zdrowienie. Cegiełka po cegiełce. Dzień po dniu.

I właśnie o tym będzie ten artykuł. Nie o cudownych metodach. Nie o magicznych rozwiązaniach. Tylko o małych krokach, które naprawdę mają znaczenie.

Czym właściwie jest zdrowienie?

Zacznijmy od podstaw. Czym tak naprawdę jest zdrowienie? Bo jeśli myślisz, że to stan, do którego się „dochodzi”, jakbyś miał kliknąć przycisk: „Uzdrowiony”. Zdrowienie to nie punkt końcowy. To proces. Dynamiczny, nieprzewidywalny, czasem cholernie trudny, ale właśnie dzięki temu ludzki i normalny. 

W medycynie często mówi się o leczeniu, czyli eliminacji objawów. Ale zdrowienie to coś innego. To szersze. To odnajdywanie sensu i jakości życia mimo trwających objawów. To uczenie się żyć z tym, co się wydarzyło, a nie udawanie, że tego nie było.

A jeśli chodzi o schizofrenię? Często obraz, jaki pokazują media, to skrajność. Albo osoba „w całkowitym rozpadzie”, albo „geniusz-ekscentryk z halucynacjami”. A rzeczywistość? Jest pełna odcieni szarości. I ogromnej codziennej pracy. Zdrowienie ze schizofrenii nie oznacza, że wszystko znika, jak ręką odjął. Czasem to znaczy, że uczysz się rozpoznawać swoje granice. Albo, że jesteś w stanie samodzielnie zrobić zakupy bez ataku paniki. I to już jest sukces.

Nie musisz spełniać cudzych oczekiwań, żeby być w procesie zdrowienia. Nie musisz być „idealnym pacjentem”. Wystarczy, że jesteś. I że próbujesz — choćby w najmniejszym stopniu.

Pułapka „wszystko albo nic”!

Perfekcjonizm to cichy sabotażysta zdrowienia. Bo przecież jeśli nie zrobisz tego idealnie, to po co robić w ogóle, prawda? A właśnie, że nie. To nie jest egzamin. Nie ma tu czerwonych długopisów ani ocen w dzienniku.

Ten sposób myślenia: zero-jedynkowy. To coś, co wielu z nas ma wdrukowane. „Albo jestem zdrowy, albo chory”. „Albo działam na 100%, albo jestem leniwy”. Ale prawda? Życie nie działa w ten sposób. I zdrowienie tym bardziej.

Czasem największym aktem odwagi jest… wstać z łóżka. Serio. Albo umyć zęby. Albo wysłać SMS-a do przyjaciela, którego unikało się przez dwa tygodnie, bo głos w głowie mówił, że się go zawiodło.

To są właśnie małe cele: małe, dostępne, realne działania. I wbrew pozorom, to one zmieniają tor tej wielkiej rzeki, którą jest życie. Nie wielka tama z betonu, tylko miliony drobnych kropli, które rzeźbią kamień.

Małe działania – wielkie zmiany?

No dobra, to co konkretnie znaczy „małe działanie”? Bo to może brzmieć trochę… abstrakcyjnie. Ale już tłumaczę.

To może być wypicie szklanki wody, zanim wypijesz kolejną kawę. Wyjście na balkon i odczucie chłodnego powietrza na skórze. Napisanie kilku zdań w dzienniku. Pójście pod prysznic, mimo że wszystko w tobie krzyczy „po co”.

Małe nie znaczy mało znaczące. To jak z siłownią — nie zaczynasz od podnoszenia 100 kg. Najpierw uczysz się techniki. Budujesz nawyk. I dopiero potem przychodzi siła. Tak samo jest z psychiką. I nie, nie musisz tego robić sam.

I wiesz co? Czasem najbardziej terapeutycznym aktem jest zrobienie sobie herbaty i pozwolenie sobie usiąść z nią bez poczucia winy. Tylko ty, kubek i spokój.

Jak nie utknąć w pułapce motywacji?

Motywacja jest przereklamowana. Serio. To nie ona prowadzi do działania — tylko działanie budzi motywację.

Jeśli czekasz, aż „poczujesz się gotowy”, możesz czekać latami. I nie ma w tym nic złego, ale szkoda czasu. Bo prawdziwe zmiany nie zaczynają się od „wielkiego natchnienia”. Zaczynają się od decyzji. Czasem małej, cichej i bardzo niepewnej.

„Nie musisz czuć się dobrze, żeby coś zrobić. Ale często czujesz się lepiej, kiedy coś zrobisz”. Brzmi banalnie? Może. Ale to jest złoto, jeśli chodzi o zdrowie psychiczne. Działanie poprzedza emocje, a nie odwrotnie.

Kultura sukcesu…

Wiesz, co jeszcze potrafi wykończyć? Przeglądanie social mediów. Bo tam zdrowienie wygląda jak seria idealnych zdjęć z filtrem.

Ale to jest narracja skrojona pod lajki. Nie pod życie. A życie? Jest bałaganiarskie, pełne potknięć, cofnięć i zaczynania od nowa. Czasem dziesięć razy dziennie.

Nie musisz być bohaterem swojego zdrowienia. Nie musisz robić z tego manifestu. Możesz po prostu… żyć. Twoje tempo to twoje prawo. Nawet jeśli wygląda zupełnie inaczej niż u innych.

Wsparcie, które nie krzywdzi

Bywa, że najtrudniejsza rzecz to powiedzieć komuś, że potrzebujesz pomocy. Bo boisz się, że usłyszysz: „Weź się w garść”. Albo: „Inni mają gorzej”.

Ale zdrowienie nie powinno być samotne. I nie musi być heroiczne. Czasem to rozmowa z terapeutą. Czasem to powiedzenie przyjacielowi: „Nie mam siły dziś rozmawiać, ale dziękuję, że jesteś”.

Rola terapeuty nie polega na tym, by „naprawić” cię. On nie jest mechanikiem. On jest raczej jak przewodnik w górach — zna ścieżki, zna zagrożenia, ale to ty idziesz.

A na co dzień? Pomaga ćwiczenie współczucia. Prosty trik: wyobraź sobie, że twój wewnętrzny głos to przyjaciel. I zadaj sobie pytanie — czy powiedziałbyś mu to samo, co mówisz sobie?

Ale co, jeśli się cofnę? (i dlaczego to w porządku)

Co jeśli znów wpadniesz w dołek? Jeśli objawy wrócą? Jeśli coś się posypie?

To nie znaczy, że zawiodłeś. To znaczy, że jesteś człowiekiem. Zdrowienie to nie prosta linia w górę. To raczej coś jak wykres giełdowy — wzloty i spadki, nieprzewidywalne momenty.

Nawroty nie przekreślają postępu. Czasem są częścią procesu. Jak fale — czasem cię zalewają, ale potem opadają. Klucz to nie unikać fal, tylko nauczyć się na nich unosić.

Nie musisz robić wszystkiego. Po prostu zacznij…

Nie potrzebujesz idealnego planu. Nie musisz wiedzieć, gdzie będziesz za rok. Masz dziś. I to wystarczy.

Zacznij od tego, co jest tu i teraz. Jednej myśli. Jednej czynności. Jednego kroku.

A jeśli już dziś byłby wystarczająco dobry na początek?

Bo — kto powiedział, że nie?

Więc zacznij od małych i realistycznych działań! Będzie ciężko, ale dasz radę!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to top