Jakie są rodzaje terapii i jakie są ich główne różnice? 

Musisz być cierpliwy w leczeniu!

Musisz być cierpliwy w leczeniu swojej choroby psychicznej, bo dzisiejszych czasach, gdzie wszystko rozgrywa się w mgnieniu oka. Od błyskawicznych informacji po zakupy dostarczane natychmiastowo… Wtedy cierpliwość zaczyna przypominać artefakt przeszłości.

A jednak, gdy rozmawiamy o zdrowiu psychicznym, w szczególności o leczeniu schizofrenii, cierpliwość nie jest luksusem. To także nie dodatek, coś „mile widzianego”. To absolutna konieczność. Odnoszę czasem wrażenie, że to właśnie ona buduje most między chaosem a spokojem, między rozpaczą a nieśmiałą nadzieją, która z czasem może znów stać się realna.

Zawiłości schizofrenii.

Schizofrenia to nie jedynie halucynacje i urojenia, choć te symptomy często przyciągają najwięcej uwagi. To znacznie bardziej skomplikowana układanka. Złożona z problemów poznawczych, zaburzeń emocjonalnych, czasem dziwnej pustki, czasem nadmiaru wszystkiego naraz.

To nie jest coś, co można zrozumieć po przeczytaniu jednej definicji w internecie. Albo nawet po kilku rozmowach. Szczerze mówiąc i wiem, że to może zabrzmieć brutalnie, ale zrozumienie schizofrenii wymaga czegoś więcej niż tylko chęci. Wymaga czasu. I empatii. Zarówno ze strony osoby chorującej, jak i otoczenia.

Proces diagnostyczny.

Sama diagnoza potrafi być frustrująco długa. Nikt nie stawia jej pochopnie, a przynajmniej nie powinien. Potrzebna jest obserwacja, wnikliwe wywiady, czasem wykluczenie innych stanów. To wszystko się przedłuża, budzi niepewność… i właśnie tu cierpliwość zaczyna odgrywać swoją pierwszą znaczącą rolę.

Bo jeśli od samego początku będziemy oczekiwać „szybkich odpowiedzi”, to rozczarowanie jest prawie pewne.

Działanie leków.

Z lekami przeciwpsychotycznymi jest jak z sadzeniem drzewa. Najpierw podlewasz, pielęgnujesz, może nawet wątpisz, czy cokolwiek z tego wyniknie. A potem, po pewnym czasie z czasem dłuższym niżbyśmy chcieli, zaczynają pojawiać się zmiany. Subtelne. Czasem prawie niezauważalne.

To prawda, że działanie leków nie następuje z dnia na dzień. Czasami potrzebne są tygodnie, by coś się zaczęło ruszać. I to jest ten trudny moment, w którym łatwo się zniechęcić. Łatwo pomyśleć: to nie działa!

Ale może właśnie wtedy warto… przeczekać. Lub przynajmniej nie podejmować radykalnych decyzji za szybko.

Skutki uboczne.

Na początku terapii bywa też nieprzyjemnie. Zawroty głowy, senność, napięcie mięśni. Lista skutków ubocznych potrafi być naprawdę zniechęcająca. I co gorsza, u każdego wygląda inaczej. Jedni reagują świetnie, inni muszą zmieniać leki kilka razy, zanim coś zacznie działać.

Tu znów wraca to magiczne słowo: cierpliwość. Nie chodzi o to, żeby cierpieć w ciszy! Absolutnie nie! Ale żeby nie przerywać leczenia po pierwszym potknięciu. Dać sobie czas na rozmowę z psychiatrą, na ewentualną korektę dawki, na sprawdzenie, co naprawdę działa.

To nie jest łatwe. Ale warto.

Budowanie zaufania.

Zaufanie do terapeuty nie pojawia się na komendę. Wręcz przeciwnie, czasem nie pojawia się nawet po kilku spotkaniach. I to też jest OK. To relacja, która rozwija się powoli. Z oporami, czasami z niechęcią, czasami z ogromnym głodem kontaktu.

Być może terapeuta nie zawsze rozumie natychmiast. Być może pacjent nie mówi wszystkiego. Lecz jeśli obie strony zostaną na tej ścieżce wystarczająco długo… coś zaczyna się zmieniać. Czasem nagle. Czasem stopniowo. Lecz się zmienia.

Praca nad sobą.

Psychoterapia to nie sprint. To raczej maraton w deszczu, gdzie czasem buty przemokną, a czasem wydaje Ci się, że idziesz w niewłaściwym kierunku.

Zmiana myślenia, mechanizmów obronnych, reakcji emocjonalnych… to nie dzieje się z dnia na dzień. To może brzmi banalnie, ale: to naprawdę jest proces. I bez cierpliwości łatwo zrezygnować tuż przed momentem, gdy wszystko zaczyna się układać.

Zrozumienie oraz wsparcie.

Bliscy często nie wiedzą, jak się zachować. Czują się bezradni, zagubieni, czasem po prostu zmęczeni. I to jest całkiem ludzkie.

Ale właśnie wtedy cierpliwość, ta codzienna, staje się bezcenna. Cierpliwość w słuchaniu. W odpowiadaniu na te same pytania. W przytuleniu, gdy nie wiadomo, co powiedzieć.

To naprawdę robi dużą różnicę.

Edukacja oraz akceptacja.

Zrozumienie schizofrenii nie przychodzi łatwo. Trzeba trochę poczytać, trochę posłuchać, trochę przeżyć. I nawet wtedy nie wszystko staje się jasne.

Lecz każda godzina poświęcona na zdobycie tej wiedzy zbliża do akceptacji. A cierpliwość w nauce, w pytaniach, w poszukiwaniu odpowiedzi sprawia, że z czasem relacje się umacniają. Może nie zawsze są łatwe. Ale są prawdziwe.

Radzenie sobie z nawrotami.

Nawroty symptomów potrafią być brutalne. Pojawiają się niespodziewanie, czasem bez ostrzeżenia. Mącą plany, podważają nadzieję, mieszają w głowie. I właśnie wtedy cierpliwość jest czymś więcej niż cechą charakteru. Staje się mechanizmem przetrwania.

Nie chodzi o to, by być stoickim mędrcem. Lecz by nie popadać w panikę. By wiedzieć: to już było, przeszliśmy to, przejdziemy znowu.

Małe kroki do przodu.

Postępy bywają niewielkie. Jeden dzień bez lęku. Jeden uśmiech. Jedna spokojna noc. To małe rzeczy, ale dla osoby w terapii potrafią znaczyć wszystko.

Cierpliwość pozwala je zauważyć. I docenić. I uwierzyć, że więcej takich dni jeszcze nadejdzie.

Cierpliwość w leczeniu schizofrenii to nie bierne „oczekiwanie na lepsze czasy”. To coś bardziej złożonego, bardziej aktywnego. To ciągłe podejmowanie decyzji, że warto próbować dalej! Nawet jeśli nie widać natychmiastowych efektów.

To trochę jak bycie ogrodnikiem podczas suszy. Codziennie podlewasz. Codziennie myślisz, że może dzisiaj coś się zmieni. I w końcu – choć może nie wtedy, kiedy byś chciał – zaczyna kiełkować życie.

Jak Ty musisz być cierpliwy w leczeniu swojej choroby? Na co liczysz?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to top