Jaki kierunek rozwoju obrać przy schizofrenii?

Jaki kierunek rozwoju obrać przy schizofrenii?

Jaki kierunek rozwoju obrać przy schizofrenii? Załóżmy, że ktoś właśnie podarował Ci bilet w jedną stronę. Kierunek? Miejsce, o którym nawet nie śniłeś. Nazywa się „schizofrenia”. Ciężko, co? Niepewność, lęk, pytania, na które nikt nie ma prostych odpowiedzi. No i to uczucie, że coś się nagle skończyło.

Ale słuchaj… właśnie teraz może się rozpocząć coś zupełnie nowego. Tak – rozwój. Nie ten z Instagrama, w stylu „zostań najlepszą wersją siebie”, ale prawdziwy. Ten, który dzieje się w kuchni, gdy gotujesz zupę i pierwszy raz od tygodni czujesz zapach warzyw. Albo wtedy, kiedy zapisujesz się na terapię i po prostu… jesteś.

Bo rozwój w schizofrenii to inna historia. To gra według własnego rytmu. I nie, nie chodzi tu o leczenie – to zupełnie inna sprawa. Chodzi o coś głębszego.

Co tak naprawdę znaczy się rozwijać, gdy wszystko zdaje się iść pod górkę?

Rozwój. Słowo z plakatów, coachingowych poradników i podcastów o poranku. Ale co to naprawdę oznacza, kiedy Twój mózg czasami działa jak radio z trzema kanałami naraz?

Tutaj nie chodzi o awans w pracy, miliony obserwujących czy poranną medytację. Chodzi o powrót do siebie. A może – jeśli chcesz – odkrycie siebie na nowo.

Mikro-zmiany, makro-efekty…

Czasem rozwój to po prostu… wstać z łóżka. Serio. Założyć skarpetki. Zauważyć, że dzisiaj jest trudny dzień – i nie obwiniać się za to. Pamiętaj: małe zmiany kumulują się jak procent składany.

Zresztą, przecież życie każdego człowieka składa się z drobiazgów. Kto powiedział, że liczą się tylko „wielkie cele”? Może Twój Mount Everest to dzisiaj wizyta u lekarza i fakt, że się nie spóźniłeś? To też rozwój. I to taki, który wymaga więcej odwagi niż niejeden startup.

Zacznij tam, gdzie jesteś, a nie tam, gdzie „powinieneś” być!

Wiesz, łatwo wpaść w pułapkę porównań. „Oni pracują, podróżują, mają rodziny, a ja… siedzę na kanapie i próbuję nie wpaść w panikę”. Ale przecież każdy zaczyna z innego miejsca. Ty startujesz z innej pozycji. I to jest OK.

Sen, dieta, leki – fundamenty jak beton!

Tak, to brzmi banalnie. Ale te rzeczy mają większe znaczenie, niż się wydaje. Niewyspany mózg? To jak jechać na oparach. Zła dieta? Myśli jak w galarecie. Pominięcie leków? Cóż, czasem lepiej nie sprawdzać, co się stanie, kiedy ich zabraknie.

I nie chodzi o bycie perfekcyjnym. Chodzi o budowanie czegoś na czymś stabilnym. A stabilność nie zawsze oznacza „brak objawów”. Czasem to znaczy „wiem, jak zareagować, kiedy jest gorzej”.

Terapia – ale taka, która Cię widzi!

Nie każda terapia działa. Nie każdy terapeuta zrozumie, co to znaczy „słyszeć głosy” albo mieć poczucie, że czas płynie inaczej. Dlatego warto szukać – czasami długo i uparcie – kogoś, kto nie tylko zna podręcznik, ale czuje człowieka.

Może to być psychiatra, psycholog, psychoterapeuta – a czasem ktoś z grupy wsparcia, kto „tam był”. I wiesz co? Czasem rozmowa z osobą, która przeszła przez piekło, daje więcej niż cała biblioteka książek.

Cele? Jaki kierunek rozwoju obrać przy schizofrenii?

Rozwój to nie wyścig. To nie lista „to do” z kolorowym pisakiem. To coś dużo bardziej osobistego. Twoje cele mogą być inne. I bardzo dobrze.

Mikrocele, czyli wielkie rzeczy w małym opakowaniu:

  • Dzisiaj pójść na spacer!
  • Zrobić pranie!
  • Nie poddać się myślom, że „jestem do niczego”! 

Każdy z tych punktów to dowód na to, że żyjesz. Że działasz. Że jesteś. I to się liczy.

Niektórym pomaga sztuka. Rysowanie bez konkretnego celu. Pisanie dziennika emocji. Praca w ogrodzie. Cokolwiek, co pozwala wrócić do „tu i teraz”. Bez presji. Bez oceniania.

Schizofrenia potrafi zamieszać w relacjach jak mikser w cieście. Ludzie nie rozumieją, oddalają się, boją się. Ty sam czasami nie wiesz, czy mówić, co się dzieje. I to boli.

Ale… nie jesteś sam!

Czasem wystarczy jedna osoba. Jedna. Ktoś, kto nie pyta: „Czy już wyzdrowiałeś?”, tylko mówi: „Jestem obok”. Budowanie takiej relacji to też rozwój. To proces. I to czasem wymaga odwagi większej niż wystąpienie publiczne.

I jeśli możesz – mów o swojej chorobie na swoich zasadach. Nikt nie ma prawa Cię z niej rozliczać.

Praca, pasje, przyszłość – czyli „czy ja jeszcze mogę coś osiągnąć?”

Możesz. Tylko droga będzie inna. I to nie znaczy gorsza.

Nie każdy musi wracać do pełnego etatu. Są programy, które oferują wsparcie – Warsztaty Terapii Zajęciowej, Zakłady Aktywności Zawodowej, fundacje z misją. To miejsca, gdzie można robić coś sensownego, nie rujnując swojego zdrowia.

Kreatywność a schizofrenia? Czasem idą w parze?

Niektóre osoby z doświadczeniem psychozy odkrywają, że mają niesamowitą wyobraźnię. Pisz, maluj, twórz. Nie jako „terapię sztuką”, tylko jako formę wyrażania siebie. Bo przecież Twoje wnętrze też chce się wypowiedzieć.

Nie idziesz w tył. Po prostu poruszasz się inną trasą.

To, że Twoje życie wygląda inaczej niż innych, nie oznacza, że jest gorsze. Może nawet jest bogatsze w sens – bo każdy krok wymaga więcej wysiłku, więc jest bardziej świadomy.

Schizofrenia to nie ślepa uliczka. To szlak, który wymaga innej mapy. Ale mapa istnieje. I każdy dzień, kiedy decydujesz się iść – to Twój akt odwagi.

I jeśli po przeczytaniu tego tekstu myślisz: „Kurczę, może jednak coś we mnie jeszcze drzemie”?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to top