Dzieciństwo miałem normalne. Lubiłem kontakt z ludźmi. Miałem koleżanki i kolegów. Bawiłem się i miałem super dzieciństwo, które bardzo miło wspominam. Uwielbiałem wychodzić na dwór i bawić się z rówieśnikami. W szkole uczyłem się dobrze i miałem dobry kontakt z klasą. Lubiłem chodzić do szkoły. Nic w szkole nie sprawiało mi problemów.
Nic nie wskazywało, że będę kiedyś chorował na jedną z najdziwniejszych i nieokiełznanych chorób psychicznych. Wszystko w szkole, jak i w domu było super. Nie miałem żadnych oznak tego, że mogę zachorować.
Wszystko zaczęło się w liceum. Większa ilość nauki. Dojazdy do szkoły nie były dla mnie dobre. Kontakt z rówieśnikami miałem idealny. Nawet lepszy niż w poprzednich szkołach. Miałem z kim porozmawiać i pożartować na przerwach.
W drugiej klasie liceum miałem problemy z nogą i nie było mnie często w szkole. Jednak ten czas, gdzie podejrzewano różne choroby, co do mojej nogi… ale było spokojne. Nie denerwowałem się swoich zdrowiem i wszystkie wyjazdy do lekarza były na luzie, że wszystko będzie OK. Drugą klasę liceum skończyłem z marnymi wynikami i zdrową nogą. Za co jestem wdzięczny moim rodzicom i lekarzom.
Jednak coś w trzeciej klasie liceum nie było OK. Miałem ogromne problemy z koncentracją i nauką. Nic nie wchodziło mi do głowy i zaczęły się pojawiać pierwsze niepokojące problemy. Wychodzenie z domu zaczęło być coraz trudniejsze. Kontakt z innymi ludźmi, był taki dziwny. Czułem coś, czego nigdy nie czułem. Jakiś taki dziwny lęk… pogłębiały się problemy z pamięcią, gdzie potrafiłem zarywać nocki, by czegoś się uczyć, a następnego dnia nie pamiętać ani słowa. Nie umiałem się uczyć i miałem coraz gorsze oceny. Zaczęły się telefony do rodziców, że się nie uczę i zawalę maturę. Nikt w sumie nie wiedział, co się dzieje, a moje lęki do ludzi i do wychodzenia z domu się pogłębiały.
Co było nie tak? Nie mogłem się uczyć, wychodzić i pojawiały się w głowie pytania: co czuję? Co się dzieje? Czemu czuję taki lęk? Rodzina też nie wiedziała, czemu tak się dzieje. Pewnego poranka powiedziałem: dość! Nie daje sobie z rady z moim stanem i chcę coś zmienić. Mówię rodzicom, że coś jest nie tak. Dziwnie się czuję i boję się wychodzić z domu i przebywać w szkole, gdzie niczego nie mogę się nauczyć. Nie chcę mieć z nikim kontaktu. Poszedłem więc do dziecięcego psychologa w mojej miejscowości. Miałem 18 lat, ale Pani chciała się mną zająć. Miałem kilka spotkań, ale one nie pomagały. Psycholog mówi, że trzeba do psychiatry, bo pojawiają się u mnie początki jakichś stanów lękowych/depresji.
Nie potrafiłem nawet sam zadzwonić do psychiatry. Umówili mnie rodzice i musiałem się odważyć, pójść do lekarza psychiatrii. Pierwsza wizyta była długa, gdzie pani doktor zebrała cały wywiad. Poinformował mnie, że zaczniemy leczenie, bo nie jest zbyt dobrze i moje lęki do ludzi się nasilają. Mało pamiętam z początków choroby, ale nie miałem od razu diagnozy schizofrenii… tak, choruję od 2011 roku na schizofrenię. I nie miałem tej diagnozy od razu, bo wymagało to kilku spotkań. Na pewno trzeba było dużo wiedzieć o mnie, aby dostać diagnozę schizofrenii.
Po kilkunastu miesiącach pojawiły się piski w głowie i pierwsze omamy słuchowe, które towarzyszą mi do dziś. Stosowałem różne leki. Teraz mam je dobrane, ale mimo tego mam objawy choroby. Dalej unikam ludzi i ciężko mi się z nimi rozmawia, co chcę zmienić. Koncentracja bardzo się poprawiła. Mogę czytać i się rozwijać bez problemu, choć z nauką nowych rzeczy jest ciężko i wiele rzeczy muszę sobie zapisywać. Staram się żyć normalnie, choć nie da się żyć „normalnie” z moją diagnozą. Mam wiele przeszkód do pokonania, ale moja ambicja napędza mnie do działania. Chcę coś zmienić w swoim życiu na lepsze. Staram się rozwijać w swoich pasjach i codziennie się czegoś uczyć.
Jaką Ty masz historię? Podziel się nią poniżej!
Witam Tomek
Smutna jest Twoja historia, ta choroba
jest bardzo skomplikowana.
Na pewno nie jest łatwo z nią żyć, mam nadzieję że masz wsparcie rodziców.
Wiem co piszę bo też mam chorego syna,
walka nie jest to łatwa ale się nie poddajemy i walczymy. Życzę ci dużo cierpliwość i do przodu. Dziękuję że zdecydowałeś się pisać bo dajesz nadzieję że jeszcze będzie dobrze.