Jak widzieć pozytywy w schizofrenii?

Jak widzieć pozytywy w schizofrenii?

Jak widzieć pozytywy w schizofrenii? Wiesz co? Schizofrenia to nie jest temat do pogaduszek przy kawie. To nie zwykłe „gorsze samopoczucie” czy „chwilowa słabość”. To diagnoza ciężka, jak kamień. Uderzająca w codzienny gwar jak grom z jasnego nieba. I nie – nie zamierzam tu wcisnąć tanich słów: „Myśl pozytywnie, wszystko się ułoży”.

Ale… Czy to oznacza, że wszystko w tej chorobie jest wyłącznie mroczne? Że nie ma tam śladu nadziei, żadnego sensu, rozwoju, ani siły?

Oto, o co chodzi – o próbę spojrzenia z innej perspektywy. Takiej, która nie odrzuca bólu, a poszukuje światełek tam, gdzie inni widzą tylko otchłań.

Schizofrenia a rzeczywistość… widzieć pozytywy w schizofrenii!

Zacznijmy uczciwie. Schizofrenia to jedna z najbardziej niezrozumianych chorób psychicznych. Kojarzy się z psychozami, halucynacjami, urojonymi przekonaniami. Urosła w stereotypy, często ukazywana w filmach jako „szaleństwo”, „nieprzewidywalność”, „niebezpieczeństwo”.

Ale rzeczywistość? Jest znacznie cichsza, codzienna i… samotna.

Osoby z tą diagnozą mierzą się z problemami w myśleniu, trudnościami w budowaniu relacji, czasem ze wstydem i odizolowaniem społecznym. Często słyszą głosy, których nikt inny nie słyszy. Dostrzegają rzeczy, których inni nie widzą. Lecz najcięższy ciężar bywa niewidoczny — to bitwa z własnym wnętrzem. Codzienna, ukryta wojna o spokój umysłu.

Nie ma tutaj miejsca na bajki. Ale… może właśnie dlatego warto poszukiwać w niej czegoś więcej?

Cień i światło!

Nie chodzi o udawanie, że wszystko gra. Ani o zaklinanie rzeczywistości. Chodzi o to, że nawet w cierpieniu może odnaleźć się sens. Niekiedy dopiero całkowity chaos zmusza nas do poszukiwań nowego porządku. Paradoksalnie, w kryzysie może drzemać przebudzenie.

Ludzie, co przeszli przez trudne doświadczenia, często zyskują nowe cechy: empatię, odporność, duchowość. To nie oznacza, że trauma była dobra. Ale oznacza, że można z niej coś zbudować.

A może… osoby z diagnozą schizofrenii po prostu widzą świat inaczej? Fizycznie i w przenośni. Może ich rzeczywistość jest bardziej złożona, intensywna, przepełniona symbolami, których my – „zdrowi” – nawet nie dostrzegamy?

Inny umysł…

Istnieją ludzie, którzy twierdzą, że schizofrenia to nie tylko choroba, ale również alternatywne patrzenie na świat. Jasne, to kontrowersyjne. Ale zastanów się przez chwilę – ilu artystów, poetów, wizjonerów miało umysły odbiegające od „normy”?

Nie chodzi o gloryfikowanie choroby. Ale o zauważenie: inny umysł może generować odmienne spojrzenie, inną wrażliwość, inną głębię.

Niektórzy chorujący mają niezwykłe zdolności do filozofowania, poszukiwań duchowych. Ich refleksje bywają wzruszające. Ich cisza – pełna znaczeń. Ich pytania – niewygodne, lecz niezbędne.

Nieraz dopiero kryzys psychiczny zmusza do zatrzymania się. Do postawienia pytań: Kim jestem? Po co żyję? Co naprawdę ma sens?

Są opowieści o ludziach, którzy po ciężkim epizodzie psychotycznym porzucili karierę w korporacji i zostali terapeutami. Ktoś inny – po latach zmagań – otworzył kanał na YouTube, gdzie z humorem i bez tabu opowiada o schizofrenii. Dziewczyna, co przez 3 lata bała się wyjść z domu, dziś prowadzi warsztaty z arteterapii.

Uważność!

Jedną z rzeczy, którą osoby po kryzysie często uczą się doceniać, to proste rzeczy. Zwykły spacer. Kawa o poranku. Uśmiech przyjaciela. Dźwięk muzyki bez szumów w głowie.

Codzienność, co dla wielu jest nudą, dla nich staje się przywilejem. Chwile bez lęku – luksusem. To uczy pokory, wdzięczności, bycia obecnym.

A co jeśli właśnie to jest lekcją dla nas wszystkich? Że zamiast gonić za „więcej”, „szybciej”, „dalej” – warto czasami zatrzymać się i… po prostu być?

Ludzie wokół nas…

Nie ma co ukrywać – samotność w schizofrenii potrafi być zabójcza. Dosłownie. Dlatego tak istotne są relacje. Ludzie, co nie osądzają. Co nie próbują naprawiać na siłę. Co po prostu są.

Zaskakująco często właśnie schizofrenia uczy bliskości. Nagle liczy się to, co głębokie. Co autentyczne. Znika powierzchowność. Zostaje sedno.

Rodziny, co przetrwały piekło razem, często są silniejsze. Partnerzy, którzy nie uciekli – stają się latarniami. Grupy wsparcia – chociażby online – mogą być jak tlenu łyk w dusznej codzienności.

Empatia, co rodzi się w cierpieniu, jest inna. Nie z podręcznika. Z życia.

Jesteś wojownikiem?

Diagnoza może zniszczyć obraz samego siebie. Lecz może też… zbudować nowy. Nie taki z reklam, nie taki „idealny”. Lecz prawdziwy.

Osoby po kryzysie często mówią o większej samoświadomości. O zdolności do rozpoznawania emocji. O tym, że lepiej rozumieją innych. Bowiem sami byli w miejscu, gdzie wszystko się rozpadło.

Zamiast „jestem chory” – pojawia się: „jestem człowiekiem, co przetrwał ciemność”.

Czy to nie jest siła?

Na koniec trzeba powiedzieć wyraźnie: schizofrenia nie jest czymś pozytywnym. To nie jest dar. To nie jest inspiracja z Instagrama. To ciężka, przewlekła choroba, co wymaga leczenia, wsparcia, cierpliwości i systemowej zmiany podejścia.

Ale… jeśli już jesteśmy w tym doświadczeniu – czyż nie warto poszukiwać w nim sensu? Nie po to, aby coś udawać. Lecz po to, aby przetrwać. I być może nawet… żyć inaczej. Głęboko. Świadomie. Autentycznie.

Nie każdy pozytyw musi być kolorowy. Niekiedy pozytyw to fakt, że wciąż tu jesteś. Że walczysz. Że się śmiejesz – nawet przez łzy.

Jak widzieć pozytywy w schizofrenii? Co Ty robisz, aby Twoja choroba Cię nie ograniczała?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to top