Czy choroba psychiczna to cierpienie?

Czy choroba psychiczna to cierpienie?

Czy choroba psychiczna to cierpienie? Brzmi banalnie?

Szczerze mówiąc, im dłużej żyję ze schizofrenią – i tak, naprawdę mam na myśli „żyć”, bo to jak nieproszony współlokator, który nigdy nie wychodzi, ciągle wtrąca się do moich myśli i zawsze czuje potrzebę komentowania wszystkiego, co robię – tym mniej jestem pewny, że ​​odpowiedź jest tak prosta.

Czasami boli jak skaleczenie papierem: pozornie niegroźne, a jednak może doprowadzić do szaleństwa. A potem są dni, kiedy jest jak mgła – nie boli, spowija wszystko, zmienia kolory, tłumi dźwięki, tłumi uczucia. I z jakiegoś dziwnego powodu czasami brakuje poczucia… ciężkiej historii? Jakby świat był zbyt głośny, zbyt wyraźny, zbyt realny. Jakby coś było w zasięgu ręki – coś bardzo ważnego, co ostatecznie okazało się jedynie mirażem.

Aby odpowiedzieć na pytanie, czy choroba psychiczna powoduje cierpienie, musimy spojrzeć głębiej. Musimy wyjść poza objawy. Musimy rozważyć codzienne życie. Musimy zobaczyć, jak schizofrenia przenika myśli, relacje i ciało – sam sens istnienia. I – co równie ważne – jak można ją zmienić, renegocjować, a czasem nawet zarządzać nią pomimo niej, a czasem po prostu pomimo niej.

Czy choroba psychiczna to cierpienie?

Wyobraź sobie przez chwilę, że siedzisz w pokoju, w którym telewizor, radio, kuchenka mikrofalowa, telefon i ekspres do kawy włączają się jednocześnie. To właśnie one wytwarzają ten konkretny dźwięk. Wymaga on uwagi. Teraz wyobraź sobie, że są wśród ciebie ludzie, którzy do ciebie mówią. Komentują cię. Podsłuchują. Wytykają zTwoje błędy.

Schizofrenia nie zaczyna się od głosów. Zaczyna się od niuansów:

  • że ludzie zaczynają zwracać na siebie większą uwagę;
  • że świat nagle wydaje się głębszy;
  • że przypadkowa uwaga na ulicy brzmi jak osobista wiadomość.

To się nasila. I nagle znajdujesz się w środku historii, której nigdy nie wybrałeś, historii, która wciąga Cię jak fabuła trzymającego w napięciu thrillera – tyle że nie możesz odłożyć książki, nie możesz wyłączyć filmu. Tak właśnie może wyglądać schizofrenia. Ciężka. Wyczerpująca. Pożerająca twój wewnętrzny spokój.

Czy każda choroba psychiczna boli tak samo?

Nie. To nie jest rywalizacja cierpienia, ale raczej różne rodzaje bólu. Depresja może Cię sparaliżować. Zaburzenia lękowe Cię więzią. Choroba afektywna dwubiegunowa wstrząsa Tobą do głębi, utrudniając ci znalezienie równowagi.

Schizofrenia – i mówię to z perspektywy osoby, która na co dzień żyje z tym systemem – to przede wszystkim: chaos poznawczy, trudności z odróżnieniem tego, co zewnętrzne, wyczerpanie, poczucie zagrożenia.

Pamiętam pierwszy dzień, kiedy moje myśli nie wróciły do ​​mnie jak zwykle. Jakby zostały przerwane w trakcie lotu, jakby ktoś inny je wypowiedział – ktoś, kogo nawet nie widziałem.

Czy to ból? Tak.

Ale ten ból jest inny – przenika głęboko, do samego jądra twojej istoty.

Objawy, które bolą w sposób, którego byś się nie spodziewał.

Najbardziej uderzające w schizofrenii jest to, że sama choroba wcale nie jest bolesna. Na głosy można wpływać. Widoczne urojenia można leczyć.

Ból tkwi w objawach negatywnych i poznawczych.

Objawy negatywne: 

  • Cicha pustka,
  • brak energii,
  • utrata przyjemności,
  • zmniejszona motywacja,
  • utrata ekspresji emocjonalnej,
  • wycofanie społeczne.

Nie chodzi tu o lenistwo. Wyobraź sobie, że twój mózg wyłącza 70% swojego dopływu energii i wymaga od ciebie normalnego funkcjonowania.

Zaburzenia poznawcze: 

  • Umysł jest jak sito,
  • nie potrafi się skoncentrować,
  • nie potrafi uporządkować myśli,
  • nie potrafi zapamiętać rzeczy, o których powinien pamiętać, nie potrafi określić kolejności działań.

To nie są drobiazgi. Mogą zamienić zakupy w gehennę: idziesz na zakupy i wracasz z pustymi rękami, bo zgubiłeś drogę, a to jest właśnie powód twojej wyprawy.

Stygmatyzacja…

Nieporozumienia społeczne bolą bardziej niż same objawy.

Słyszałem niezliczoną ilość razy: „Weź się w garść!”, „Wyglądasz normalnie!”, „Brzmisz jak normalna osoba, więc prawdopodobnie przesadzasz”. Gdyby schizofrenia była fizycznie bolesna, być może byłoby łatwiej. Może ktoś zauważyłby, że musisz codziennie wstawać i zmagać się z własnymi myślami.

To nie jest cela z kratami. To raczej labirynt, którego granice nieustannie się przesuwają. Czasami masz kontrolę, a czasami nie. Czasami zachowujesz się jak wszyscy inni, a czasami nie…

Leczenie?

Szczerze? Leczenie schizofrenii to zarówno błogosławieństwo, jak i ciężar.

Co przynosi ulgę:

  • Wewnętrzny spokój,
  • Zmniejszenie halucynacji i urojeń,
  • Stabilność emocjonalna,
  • Przywrócenie funkcji poznawczych,
  • Umiejętność planowania przyszłości.

Skutki uboczne leków:

  • Senność,
  • Przyrost masy ciała,
  • Spadek libido,
  • Uczucie emocjonalnego odrętwienia,

Potrzeba rutyny, nawet jeśli sama choroba ją zaburza.

Leczenie jest kluczowe. Bez niego rzeczywistość traci swój uścisk. Dzięki temu jest stabilna, choć czasami mniej wyraźna.

Czy można nauczyć się żyć ze schizofrenią?

Tak. Ale nie w sensie „pozbycia się jej raz na zawsze”. To raczej ciągły proces dostosowywania strategii do każdego dnia, choroby i objawów.

  • Dziennik objawów pomaga odróżnić prawdziwe myśli od tych, które wywołują objawy.
  • Regularne nawyki – nawet minimalne; stały harmonogram snu może zdziałać cuda.
  • Terapia poznawczo-behawioralna – specjalistyczna terapia schizofrenii – uczy analizowania zniekształceń poznawczych.
  • Psychoedukacja – im więcej wiesz, tym mniej się boisz.
  • Wsparcie społeczne – w dowolnej formie: przyjaciele, rodzina, grupy wsparcia.
  • Radzenie sobie ze stresem – stres zaostrza psychozę.
  • Ćwiczenia uważności i sensoryczne – pomagają wrócić do tu i teraz.

Życie ze schizofrenią oznacza zarządzanie zasobami, ostrożne gospodarowanie energią, ocenę codziennego ryzyka i jednoczesne prowadzenie możliwie najbardziej normalnego życia.

I oto najważniejsze pytanie: Czy choroba psychiczna pozbawia życie sensu? Odpowiedź zaskakuje wielu, którzy pytają: Nie. Sens nie znika po prostu. Wręcz przeciwnie, czasami wręcz się nasila.

W przypadku choroby psychicznej – zwłaszcza schizofrenii – sens staje się bardziej wewnętrzny, bardziej intymny, bardziej osobisty. Nie jest już narzucany przez społeczeństwo. Nie jest tym, co „powinno” być ważne.

Sensem może być:

  • Stabilność,
  • relacja z bliską osobą,
  • stopniowy rozwój własnej osobowości,
  • drobne cele,
  • odkryte strategie radzenia sobie,
  • drobne sukcesy.

To nie jest ten rodzaj sensu, który widzisz w filmach. To ten rodzaj sensu, który motywuje cię, nawet gdy świat czasami wydaje się od ciebie oddalać.

Czy choroba psychiczna to cierpienie?

Tak.

Ale to coś więcej.

Choroba psychiczna to:

  • Praca,
  • Adaptacja,
  • Wytrwałość,
  • Zdolność do powrotu do zdrowia,
  • Elastyczność,
  • Sztywna autorefleksja,
  • Czasami zaskakujące spostrzeżenia.

Schizofrenia to forma pokory. 

Uczy nas, że myśli nie są faktami. Uczy nas, że ludzie są słabi – i silni.

Cierpienie jest – tak, jest.

To nie wszystko.

O czym powinniśmy ostatecznie pamiętać?

Choroba psychiczna to nie wybór.

Jest prawdziwy ból, nawet jeśli jest niewidoczny.

Leczenie pomaga.

Życie z kimś, tak; nauka radzenia sobie, tak. To ta sama osoba – nie obca ani inna, ale ktoś, kto musi zmierzyć się z rzeczywistością, która nie do końca pokrywa się z perspektywą większości ludzi. Każdy zasługuje na zrozumienie, a nie na osąd. Ból – bardzo realny – jest o wiele większy.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Scroll to top