Co zrobić, aby tak się wszystkim nie przejmować?
Nie raz jest mi bardzo ciężko, gdy rozwijam się i chce coś zmienić. Chcę poruszyć ten temat, bo ostatnio mnie on bardzo dręczy. Ciężko jest się nie przejmować, jeśli ciągle choroba bombarduje myślami i głosami. To bardzo ciężkie. Bardzo!
Co zrobić, aby tak się wszystkim nie przejmować?
Nie raz moje odczucia są zbyt silne i nie da się pokonać moich myśli. Mam na to leki, ale one działają, jak mogą. Staram się być silny i coś zmienić w swoim życiu. To nie jest zamartwianie się, jak u innych. To ciągłe myślenie o rzeczach, które mogą się zdarzyć. To ciągłe myśli o przyszłości i o tym, jak sobie poradzę w kolejnych latach. Przejmowanie się jest ciężkie… bardzo ciężkie. Lęki i to uczucie lęku naprawdę przytłacza. I jak można coś osiągnąć przy takim ciągłym stresie?
Niby trzeba szukać przyczyn tego myślenia… Co powoduje, że się tak martwię? Czemu martwię się rzeczami, na które nie mam wpływu? Czemu umysł podsyła mi te myśli, skoro nie są one dla mnie dobre? Gdzie tu szukać pozytywnych rzeczy? Jak sobie wytłumaczyć te myśli, które tak przeszkadzają w funkcjonowaniu? Czemu mam myśli nad tym, nad czym nie mam kontroli? Wiem, że można kontrolować swoje myślenie, ale one często są ponad moje siły. Ile można sobie tłumaczyć, gdy ma się taki natłok myśli? Ile muszę jeszcze w sobie poprawić, aby mieć wyniki i cieszyć się życiem? Ciężko się działa z tymi myślami, gdy nie ma na to sposobu…
Niby trzeba sobie tłumaczyć te myśli, ale to nie zawsze pomaga. Na pewno nie raz panikuję, ale co zrobić z tymi lękami? Ile mam walczyć ze samym sobą? Ile razy mam sobie tłumaczyć, że to tylko myśli katastroficzne. Niby trzeba je sobie cały czas tłumaczyć, ale to nie zawsze pomaga i te myśli są dalej… Ciężko tak walczyć ze sobą, ale ważne, że mam wsparcie bliskich. Oni też nie mają lekko, gdy mam takie problemy zdrowotne… Jest nie raz za ciężko, ale się nie poddaje. Mam swoje pasje i marzenia, do których dążę. Niby wiem, co mam robić, ale ciężko się działa, gdy choroba przeszkadza.
I co z tymi myślami? Co dalej? Może więcej techniki uważności? Czyli skupianiu się na „tu i teraz”? Może medytacja? Głębokie oddychanie? Co jeszcze? Może akceptacja swojej chory i tego, że dużo lepiej już nie będzie? Nie skupianie się na tym, nad czym nie mam wpływu? Nie ma co się stresować tym, co nie zależy ode mnie? Może jakieś metody relaksu, które mi pasują? Więcej odpoczywania i mniejsze naciskanie na siebie? Jak sobie Ty radzisz ze swoimi myślami? Tym przejmowaniem się zbytnio? Większa otwartość na tych, co chcą mi pomóc? Mozę więcej pracy nad swoją przyszłością? Nad celami i planami, które mam do osiągnięcia online?
Na pewno potrzebna jest harmonia w tym wszystkim. Odpowiednie nastawienie i szukanie dobrego w tym, co wydaje się ciężkie? Czeka mnie tworzenie wielu nawyków, aby te myśli nie przeszkadzały tak bardzo… Czeka mnie ogromna praca i widzę to, każdego dnia. Jak Ty sobie radzisz z myślami kompulsywnymi?
Witam.
Może będzie to banalne, co powiem, ale
choroba jest do bani.
Trudno jest zrozumieć nam zdrowym ludziom , że chorzy na schizofrenie
muszą tak walczyć sami ze sobą.
Obserwując syna odrazu rozpoznaję że ma głosy, zawsze pyta skąd wiem, po prostu zmienia się mu wyraz twarzy i ma rozbiegane oczy.
Najbardziej boli rodzica że nie możesz mu pomóc tylko czekasz, aż to minie.
Zamartwianie się na zapas to nic dobrego
nie zawsze udaje się mi mu to wyperswadować, ale próbuje .
Więc walka z myślami jest bardzo trudna
i wymaga od niego dużo wysiłku.
Wiem że nie będzie już dużo lepiej ale się nie poddajemy, i Tobie też tego życzę powodzenia.